Trauma transgeneracyjna to zjawisko nieświadomego dziedziczenia przekonań, lęków i schematów rodzinnych. Ma ogromny wpływ na decyzje zawodowe podejmowane przez różne pokolenia – od pokolenia X, przez Y, aż po Z i Alfa. I dlatego to, co kiedyś było wyborem „z rozsądku”, dziś poddawane jest weryfikacji pod kątem sensu, wartości i tożsamości.
Pokolenie X, dorastające w czasach PRL-u i transformacji ustrojowej, często wybierało stabilne zawody: nauczyciel, inżynier, urzędnik. Decyzje zawodowe były podporządkowane potrzebie bezpieczeństwa i przetrwania, a nie pasji. Podczas gdy trauma wyniesiona z domu – lęk przed biedą czy utratą pracy – skutkowała utożsamianiem się z zawodem, a nie z misją czy celem.
Młodsze pokolenie Y (1980–1995) uwierzyło w edukację jako klucz do sukcesu. Jednak wysoki poziom bezrobocia i tzw. „umowy śmieciowe” zburzyły ten mit. Trauma transgeneracyjna objawiła się jako niezrealizowane oczekiwania i presja, by nie zawieść rodziców. Odpowiedzią było poszukiwanie nowej jakości – pracy zgodnej z wartościami, sensownej i rozwijającej.
Dla pokolenia Z (1995–2010) rynek pracy to przestrzeń negocjacji, a nie podporządkowania. Wychowani w rzeczywistości cyfrowej i niepewności postpandemicznej, wybierają elastyczność, pracę zdalną i work-life balance. Nie chcą powtarzać schematów starszych – interesują ich wolność, wpływ i życie w zgodzie ze sobą.
Wielu przedstawicieli pokolenia X zbudowało własne firmy z ogromnym wysiłkiem. Jednak dzieci często odmawiają ich przejęcia. Pokolenie Y i Z nie utożsamiają się z modelem hierarchii i poświęcenia. Wolą tworzyć własne mikroprzedsiębiorstwa, działać w NGO, sektorze kreatywnym, psychologii, IT, designie czy edukacji.
Pokolenie Alfa rośnie w świecie, w którym emocje, empatia i technologia są normą. Dla nich praca będzie narzędziem realizacji wartości, nie tylko źródłem dochodu. To oni mogą zakończyć cykl dziedziczonej traumy – dzięki świadomości, edukacji emocjonalnej i dostępowi do rozwoju psychicznego.
Konflikty między pokoleniami często nie wynikają z braku szacunku, ale z dziedziczonych przekonań i różnych definicji sukcesu. Międzypokoleniowy dialog oparty na ciekawości i zrozumieniu może pomóc w tworzeniu firm i środowisk pracy, które będą miały sens dla wszystkich – i młodych, i starszych.Coraz więcej osób z pokolenia Y i Z korzysta z terapii, rozwija samoświadomość i przekształca przekonania wyniesione z domu. Dzięki temu podejmują pracę nie z lęku, lecz z potrzeby rozwoju, wolności i autentyczności.
Kiedyś sukces oznaczał „mieć firmę, dom i pozycję społeczną”. Dziś – żyć zgodnie z wartościami, mieć wpływ i dbać o równowagę. Pokolenia Y i Z redefiniują rynek pracy: odchodzą od hierarchii na rzecz turkusowych organizacji, zaufania i współpracy.
Dla młodszych pokoleń praca to forma ekspresji i wpływu, nie obowiązek. Nie interesują ich 60-godzinne tygodnie pracy, lecz możliwość sensownego działania w zgodzie z sobą. To największa zmiana kulturowa ostatnich dekad.
